Coraz więcej ludzi jest chorych na… ZŁĄ POGODĘ? ZŁE CIŚNIENIE?
Zmuszasz się do codziennych aktywności, choć źle się czujesz? Nadwrażliwość na zmiany pogody sprawia rzeczywisty ból.
Meteopaci (wrażliwi na zmiany pogody) bywają postrzegani, jako osoby leniwe, mniej kreatywne, bez energii. To może być krzywdząca opinia, ponieważ zmiany pogody, zwłaszcza spadki ciśnienia; mogą mieć naprawdę duży wpływ, nie tylko na samopoczucie, ale i na nasze zdrowie.
Meteopaci są wtedy ospali, dokuczają im bóle głowy, stawów. Nie są to hipochondrycy, czy leniuchy. Te dolegliwości są realne i bardzo utrudniają im życie.
A może wtedy warto zastosować śmiechojogę?
Wilgoć, zimno i ciśnienie
Już Hipokrates zauważył, że niskie temperatury mogą powodować zwiększenie gęstości krwi, wzrost ciśnienia czy zwężenie dróg oddechowych. Współcześnie udowodniono, że istnieje związek między początkiem zimnych dni i liczbą zawałów serca. Lekarze leczący pacjentów z zapaleniem stawów w Salford Royal Hospital zaobserwowali, że u wielu pacjentów zmiana pogody nasila objawy choroby.
Początkowo przypuszczali, że są to wilgoć i zimno, ale okazało się, że winne było ciśnienie. Jego wahania pogłębiają ból, szczególnie w chorobach zapalnych stawów. Dzieje się tak, bo spadające ciśnienie zmienia wrażliwość chorych na ból. Który w tych dniach bywa bardzo dokuczliwy.
Badania Brytyjczyków
Mało jest naukowych badań, które potwierdzają taki związek. Dlatego Brytyjczycy postanowili przyjrzeć się zależnościom między pogodą a samopoczuciem. Zaangażowali ok 10 tysięcy osób cierpiących na przewlekły ból związany z zapaleniem stawów, kręgosłupem i migreną.
Za pomocą aplikacji w telefonie pacjenci opisywali objawy przez 365 dni. Aplikacja sprawdzała warunki pogodowe, a naukowcy dopasowywali je do natężenia bólu zgłaszanego przez pacjentów. Okazało się, że w słoneczne dni mniej było osób uskarżających się na ból. W deszczowe dni – ból u badanych wzrastał.
Kto i na co – cierpi częściej? Na ciśnienie?
Za meteopatów uważa się ok 75 procent mieszkańców miast i 30 procent wsi.
Zmiany temperatury, wilgotności i ciśnienia najczęściej powodują zaostrzenie bólu głowy. Meteopaci narzekają także na bóle mięśni, reumatyczne, problemy z koncentracją, senność, apatię i wahania nastroju.
Jak sobie pomóc?
W taki dni najlepiej odpoczywać, relaksować się, medytować, dotleniać się, nawadniać. Ciepłe kąpiele, masaże, kremy/balsamy/maści, czy ćwiczenia jogi (pomijam tabletki) – powinne pomóc w przypadku problemów ze stawami. Polecam też nową metodę – śmiechojogę.
Co to jest śmiechojoga?
Zabawne, ale to bardzo prosta rzecz. To połączenie zwykłego śmiechu z jogą. Zostało to wymyślone przez dr M. Katarię z Indii. Doktor nie mając zbytnio finansów, brak dostępu do nomenklatury, do lekarzy z prawdziwego zdażenia – wspierał onkologiczną terapię.
Wymyślił metodę, bardzo prostą, bez żadnego wkładu finansowego, która jest dostępna w kązdym miejscu i na wyciągnięcie ręki. Chciał, by szybko w każdym organizmie pojawily się endorfiny, czyli hormony szczęścia. Nie ma tu znaczenia wiek, rasa, płeć czy status społeczny.
Dr prowadził takie zajęcia w Indiach, właśnie ze śmiechojogi. Wspomagała ona terapię. Nie leczyła, ale wspomagała ludzi na oddziałach onkologicznych. Dzięki temu pacjenci, szybciej zauważali efekty, znosili uciążliwe terapie, a nawet można było zaobserwować regres chorób.
Na czym polega?
Są to proste ćwiczenia, dość zabawne, które powtarzamy przez jakiś czas. Możemy sami wymyślać różne rzeczy, gesty, mimiki, machania palcem, czy nogą, śmieszne ziewanie, wyskok do góry, czy też specjalny wierszyk itd.
Na początku nasz śmiech jest dość sztuczny, ale z każdą chwilą wchodzimy w normalny, naturalny śmiech dość mocno. Angażujemy się intensywnie aż do momentu, kiedy zaczynamy się naturalnie śmiać, szeroko, bez barier – aż do bólu mięśni brzucha.
Śmiech jest zaraźliwy, i nawet, jak na początku nie chciało Ci się śmiać, po chwili zaczynasz się automatycznie uśmiechać, chichotać. Nasz mózg nie widzi różnicy pomiędzy śmiechem sztucznym a naturalnym. I wydziela endorfiny, dzięki którym czujemy się lepiej. Jesteśmy radośni, uśmiechnięci, zadowoleni. Zauważamy dobre rzeczy. Organizm się dotlenia i szybciej zdrowieje.
Cześć! Jestem współautorką tego bloga i bardzo się cieszę, że tu jesteś!
Kim jestem?
Szczęśliwą mamą. Miłośniczką Toskanii. Blogerką z przyjemności, z zamiłowania. Pasjonatką zdrowego stylu życia, szeroko rozumianej – naturalnej pielęgnacji całego ciała. Kobietą dbającą o własne słowa, myśli i duszę. Żyjącą zgodnie z zasadą – „Wszystko do nas wraca”.
Zdrowy styl życia to moim zdaniem nie tylko zdrowa dieta (choć ma kluczowe znaczenie), aktywność fizyczna (też joga), odpoczynek, medytacja, odpowiednia ilość snu, zażywanie suplementów, ale również codzienne nawyki, które bardzo decydującą o jakości naszego życia.
Zdrowy styl życia to też pielęgnacja i stosowanie dobrych, naturalnych kosmetyków. A także codzienne dążenie do stawania się lepszą wersją samego siebie.
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań.
Zostaw ślad po sobie 🙂