Jak przestać się martwić? Dobre pytanie. Zamartwianie się może stać się nałogiem, jak palenie papierosów. Dlatego, tak trudno się od niego uwolnić.
Półtora roku temu zostałam mamą. Debiut w tej roli skłaniał mnie do głębokich rozmyślań (wychowuję przecież nowego człowieka) i zaczęłam się zastanawiać… Co powinnam zrobić, aby moje dzieciątko było zdrowe; dobrze się rozwijało; było mądre i inteligentne; takie dobre; grzeczne; lubiło ludzi; miało wysokie poczucie własnej wartości; odkryło swoje powołanie, swój talent; radziło sobie z emocjami, czy stresem; miało zaufanie, szczególnie do mnie.
Szukałam „dobrych rad” na ten temat. Szukałam informacji na temat odpowiedniego karmienia, pielęgnacji i wychowywania dziecka w książkach, czasopismach, na blogach, forach, stronach www, czy u doświadczonych mam.
Próbowałam wcielać te rady w życie.. Oj.. Jednak większość z nich działała tylko na chwilę lub WCALE.
W konsekwencji zaczęłam wątpić we wszystko, również w siebie i zaczęłam się czuć całkowicie niekompetentna w roli mamy.
Pogubiłam się w tym wszystkim. Mówię Ci. Ciągle się bałam i martwiłam, że robię coś nie tak, że mówię coś nie tak. Zaczęłam oceniać każdy swój krok – myślałam, że zwariuję, że to wszystko jest dla mnie za trudne. Stałam się nerwowa i zestresowana.. A może to depresja poporodowa..??
Wtedy dostałam w prezencie książkę Dale”a Carnegie „Jak przestać się martwić i zacząć żyć„. Phii.. tak.. Jasne.. I od razu pomyślałam, następny nieżyciowy poradnik, za sam tytuł to już nie mam ochoty do niej sięgać.
Mama mnie zaczęła namawiać, żebym chociaż przejrzała książkę, bo znalazła tam parę ciekawych rad, może i mi pomogą.
I rzeczywiście, za którymś razem sięgnęłam do niej. Ku mojemu zaskoczeniu, ja też znalazłam tam kilka prostych i ciekawych przepisów dla siebie, które pomogły mi przełamać złą passę.
Mniej rozmyślałam o tym „co by było gdyby…”, zaczęłam działać, nauczyłam się się nie zwracać uwagi na drobiazgi, szybciej i cierpliwej działam w trudnych sytuacjach, potrafię się skupić na jednej rzeczy w danej chwili i być z moją córką – tu i teraz. Odzyskuję do siebie zaufanie. Naprawdę.. 🙂
Carnegie napisał „Jak przestać…” w 1948 roku. Ponad dziesięć lat wcześniej wydał inny poradnik „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi„. Już w tamtych latach pracował w Stanach Zjednoczonych, jako mówca motywacyjny i pomagał ludziom rozwijać umiejętności interpersonalne.
W swoich książkach, czy przemówieniach inspirował się nie tylko wiedzą z zakresu psychologii, ale przede wszystkim historiami, które słyszał od innych ludzi. Jego rady są wyjątkowo proste i ponadczasowe, dzięki czemu gładko można wcielić je w życie.
Postanowiłam podzielić się z Tobą radami, które pomogą mniej się martwić i bardziej korzystać z życia. Podzielę i część informacji opiszę w drugim wpisie. Zapraszam 🙂
Po co się martwisz?
Ale jak mam się nie martwić?
Zastanawiałaś się – po co się martwisz? Martwić się jest wygodnie. Jeśli masz problemy, nad którymi się głowisz, zyskujesz od razu usprawiedliwienie dla nic nie robienia, niepodejmowania wyzwań, gorszej jakości swojej pracy, błędów czy niedotrzymywania słowa. Jesteś przecież zmartwiona, zestresowana i nie możesz się skoncentrować, bo nad Twoją głową wiszą czarne chmury.
Martwienie się na zapas i przewidywanie najgorszego chroni też samoocenę, bo kiedy coś Ci się nie uda, zawsze możesz powiedzieć – „Wiedziałam , że tak będzie”. Nie udało Ci się, ale przynajmniej to przewidziałaś.
Miałaś kiedyś taką sytuację, że próbowałaś komuś pomóc – pozbyć się zmartwienia, a on jak piłeczkę pingpongową odbijał wszystkie Twoje argumenty? No właśnie, bo nie chodzi o to, żeby przestać się martwić, tylko pobyć z kimś blisko, pogadać, ponarzekać, oddać komuś trochę złych emocji.
Zamartwianie się może stać się nałogiem, jak palenie papierosów. Dlatego tak trudno się go pozbyć. Tkwienie w stresujących sytuacjach i długie rozmyślanie na ich temat powoduje obniżenie nastroju, stany lękowe, utrudnia racjonalne myślenie i działanie, a w poważniejszych przypadkach może spowodować zaburzenia nerwicowe, czy depresję.
Co więcej, chroniczny stres zaburza niemal wszystkie procesy fizjologiczne organizmu i prowadzi do wielu chorób układu krążenia, zaburzenia metabolizmu i trawienia, alergii, czy cukrzycy. Jak pisze w swojej książce Carnegie: „Nie zapominaj, że zdrowie jest najwyższą ceną, jaką możesz zapłacić za zmartwienia. Ci, którzy nie potrafią walczyć ze zmartwieniem, umierają młodo”.
Podejmij walkę z zamartwianiem się
Poniżej przedstawię Ci kilka najbardziej wartościowych rad (w sumie będzie ich 7 – reszta w drugim wpisie). Które pomogą Ci przestać zamartwiać się. Jak każde narzędzie rozwojowe, rady na walkę ze zmartwieniami pomogą Ci, jeśli naprawdę Cię coś uwiera i chcesz tej zmiany.
Zapoznaj się ze wszystkimi, a te które najbardziej przypadną Ci do gustu, wprowadź w życie, jako nawyk. Pamiętaj jednak, żeby robić to po kolei. Weź jedną radę i przez miesiąc postępują z nią zawsze wtedy, kiedy zaczniesz się zamartwiać jakimś problemem. Po tym czasie przekonasz się, czy i w jakim stopniu poprawia się, jakość Twojego życia.
Rada 1. – Bądź tu i teraz.
Zmartwienia dotyczące przeszłości lub przyszłości.
Martwimy się tym, co ma się wydarzyć, lub tym, co wyobrażamy sobie, że się stanie. Zajmujemy sobie głowę tym, co się wydarzyło, a czego żałujemy i chcielibyśmy zmienić. Problem w tym, że ani przeszłość, ani przyszłość w rzeczywistości nie istnieje – martwimy się o coś, co pamięta lub wyobraża sobie nasza głowa.
To, na co mamy wpływ, jest tu i teraz, w tej chwili. Dlatego, aby nie zatruwać sobie życia, zacznij od odcięcia się od tego, co już było. Wyciągnij wnioski, napraw, co się da i zapomnij. Skup się i dbaj o jakość tego, co robisz w danej chwili. Bycie tu i teraz nie oznacza nieprzejmowanie się przyszłością.
Chodzi o to, żeby o niej myśleć, planować, ale się o nią nie zamartwiać. Nie dopuść do tego, żebyś w przyszłości podsumował swoje życie, jak francuski filozof Montaigne: „Moje życie pełne było straszliwych niepowodzeń, z których większość nigdy się nie zdarzyła”. Dlatego skup się na tym, co masz do zrobienia tu i teraz, żeby zrealizować swoje cele i plany. Nie wyobrażaj sobie za wiele, ani dobrego, ani złego, po prostu rób to, co jest w zasięgu Twojej ręki.
Jak wcielić radę w życie?
A. Zapisz poniżej cel, zadanie lub zobowiązanie, które musisz wykonać i którym się martwisz. Może być też coś, co ma się wydarzyć, sama myśl o tym spędza Ci sen z powiek.
B. Zrób listę działań, które możesz/musisz wykonać w najbliższym czasie i które pomogą Ci się przygotować na to, czym się martwisz.
C. Zacznij je realizować, krok po kroku, jak najefektywniej.
D. Jeśli się martwisz sprawami, na które nie masz wpływu – patrz rada nr 5. (ale ona już jutro.. 🙂 )
Rada 2. – Pogódź się z tym, czego nie możesz zmienić
Nie chodzi o to, abyśmy się kłaniali wszystkim nieszczęściom i przeciwnościom, które spotkamy na naszej drodze.
Jesli jest szansa na zmianę, warto walczyć. Jeśli jednak zdrowy rozsądek podpowiada nam, że stoimy wobec faktu, którego nie da się zmienić, nie oglądajmy się wstecz i nie zamartwiajmy się czymś, na co nie mamy wpływu.
Ewa Błaszczak – aktorka i założycielka kliniki BUDZIK, która pomaga dzieciom w śpiączce – przeżyła w krótkim czasie dwie tragedie. Ponad piętnaście lat temu zmarł jej mąż, a niedługo po tym jedna z córek – Ola – zakrztusiła się, co spowodowało niedotlenienie mózgu i śpiączkę. Ola do tej pory się nie wybudziła.
W jednym z wywiadów p. Ewa mówiła, jak pogodzenie się z sytuacją pomogło jej wrócić do życia: „Nie wiedziałam, jak się nazywam, nie miałam życia. Siedziałam przy niej. Na szczęście, miałam przyjaciół i znajomych, którzy montowali mi za plecami normalne życie i wciągali mnie w nie, jak w kukiełkę. Dopiero później zaczęło to do mnie docierać, że ten etap życia będzie trwał długo, nie odwróci się. Pomyślałam, że nie ma środka w takiej sytuacji – albo jest destrukcja i załamanie, albo trzeba żyć. Pytałam siebie. Chcę żyć, czy umrzeć na skróty? I odpowiedziałam: Żyć! No to do roboty (…) Po prostu spotkało mnie to, co mnie spotkało”.
Jak wcielić radę w życie?
Nadaj sens temu, co Ci się w życiu przytrafia – to może pomóc przetrwać najbardziej traumatyczne wydarzenie i wyjść z roli rozżalonej ofiary. Ewa Błaszczyk twierdzi, że dzięki swojej córce Oli, założyła klinikę Budzik, która od 2013 roku pomogła wybudzić ze śpiączki już ok 80 dzieci. Dlatego w sytuacjach, z którymi musisz się pogodzić, warto zadać sobie pytania:
A. Czego uczy mnie to doświadczenie?
B. Jaki jest sens tego, co mi się przytrafiło?
C. Czego potrzebuję, by się z tym pogodzić?
Dalsza część w jutrzejszym wpisie.. 🙂
Cześć! Jestem współautorką tego bloga i bardzo się cieszę, że tu jesteś!
Kim jestem?
Szczęśliwą mamą. Miłośniczką Toskanii. Blogerką z przyjemności, z zamiłowania. Pasjonatką zdrowego stylu życia, szeroko rozumianej – naturalnej pielęgnacji całego ciała. Kobietą dbającą o własne słowa, myśli i duszę. Żyjącą zgodnie z zasadą – „Wszystko do nas wraca”.
Zdrowy styl życia to moim zdaniem nie tylko zdrowa dieta (choć ma kluczowe znaczenie), aktywność fizyczna (też joga), odpoczynek, medytacja, odpowiednia ilość snu, zażywanie suplementów, ale również codzienne nawyki, które bardzo decydującą o jakości naszego życia.
Zdrowy styl życia to też pielęgnacja i stosowanie dobrych, naturalnych kosmetyków. A także codzienne dążenie do stawania się lepszą wersją samego siebie.
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań.
Zostaw ślad po sobie 🙂