Jak to się stało, że Colway International jest w posiadaniu odpornego na temperatury, transdermalnego eliksiru młodości?
Ta historia rozpoczyna się jeszcze w ubiegłym stuleciu, przed transformacją ustrojową.
Trzech naukowców, pracujących wówczas dla spółdzielni rybackiej w “Syrena” w Gdyni, otrzymało zadanie, aby dla celów przemysłowych wyekstrahować białko z odpadów rybnych.
Żeby oddać dokładnie historię tego przedsięwzięcia, należy przenieść się jeszcze wcześniej: do Polski lat 70. i 80., kiedy polska biochemia nie była nauką na wysokim poziomie z jednym wyjątkiem: biochemia białek. Na tym polu polscy naukowcy wybijali się na arenie międzynarodowej.
Ba, mieliśmy nawet swój statek badawczy: RV Profesor Siedlecki zbudowany dla Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni przez Gdańską Stocznię im. Lenina w latach 1970-1972 z przeznaczeniem do badań oceanograficznych, ichtiologicznych i hydrologicznych. Odbył 33 rejsy, badając m. in. łowiska na południowym Atlantyku i Pacyfiku oraz wodach arktycznych. Brał udział w badaniach nad wykorzystaniem kryla do celów spożywczych.
Projekt wydobycia jak największej ilości białka upadł, statek został zezłomowany w Indiach, a nam pozostała grupa specjalistów świetnie wykształconych w dziedzinie biochemii białek.
Panowie pracujący w spółdzielni “Syrena” prostą metodą, rozpuszczając skóry rybie w kwasach organicznych, a następnie je filtrując, osiągnęli cel – otrzymali substancję, która okazała się wielofunkcyjna, a filtrat mógł posłużyć jako gotowy kosmetyk naskórny. Oglądając pod mikroskopem obraz swojej ekstrakcji, zobaczyli coś niesamowitego – potrójną helisę kolagenu “żyjącego” poza organizmem dawcy. Dlaczego to takie niesamowite?
Kolagen powstaje jedynie w organizmach zwierząt wyższego rzędu. Nie ma kolagenu roślinnego, syntetycznego – to bełkot marketingowy. Fenomen polskiego kolagenu polega na tym, że kiedy rybę już dawno zjedzono, nasz kolagen pozostaje tak samo “żywy”, jak w dniu, w którym rybacy wypływali na połów.
Wynalazek nie miał jednak szczęścia. Kolagen zachowujący potrójna helisę był sensacją, ale tylko w światowym środowisku specjalistów. W Polsce odbił się echem na tyle słabym, że nikt nie zainwestował do 3003 roku w praktyczne wykorzystanie wynalazku, który otwiera przecież nową epokę w kosmetologii.
W końcu jednak po wielu sporach prawnych i niepowodzeniach marketingowych tego odkrycia firma Colway odniosła ogromny sukces, dystrybuując produkt metodą poleceń i rekomendacji.