Ostatnio pisałam Ci, że mam dość.. Wszystkiego mam dość.. Pamiętasz? Klik–> http://www.adelia.com.pl/mam-juz-dosc/
Jakiś czas temu – nawet obca mi osoba (ekspedientka z warzywniaka) powiedziała mi, że wyglądam, jakbym była na granicy wytrzymałości, dosłownie miała wszystkiego dość.
Serio? Naprawdę?
Aż tak to widać??
Sądziłam, że dobrze mi wychodzi maskowanie się, że makijaż ukrywa „prawdę”. A okulary, szeroki uśmiech (dość często wymuszony), nie pokażą mnie „prawdziwej”.
Ale jednak..
Będę pisała Ci wprost. Przyznaje się… Szczerze… Koniec roku, to dosłownie był ARMAGEDON! 🙁
Kłopoty zawodowe i związane z nimi stresy, kiepskie zdrowie, nieprzespane noce, zmęczenie, wyjazdy (i te nocne powroty, bo żyjemy w Państwie bez hoteli, ehhh..), słabe zdrowie córki i opieka nad nią, leki, wizyty, badania, nawracające problemy z kręgosłupem, piętrzące się kłopoty, rachunki, kłótnie, itd… Wszystko to sprawiło, że rzeczywiście miałam już dość..
Nawet jeśli udało mi się spać dłużej niż 4-5 godzin, i wstawałam „wyspana” (powiedzmy), sięgałam od razu po kawę, a ok 12ej byłam ledwie żywa i znów kawa, kawa, kawa, a wieczorami.. Uuuuu łaaa, padałam na twarz, i w locie – w kierunku poduszki – już spałam.
To był taki stan, że nie pomagała mi już – 9, czy 10 filiżanka kawy z rzędu, 5 lampka wina, 2 czy 4 czekolada, nowy ciuch, czy buty.. To był taki stan, że dobry film nie uspokajał (zasypiałam i tak), fajna książka nie relaksowała mnie (albo zasypiałam, po przeczytaniu strony..), bo nie mogłam się na niej skupić, w internecie czytałam tylko nagłówki, a gazety oglądałam tylko z uwagi na obrazki.
Przy tym wszystkim byłam mocno podminowana, złośliwa, zrzędliwa i wybuchowa; widziałam wszystko w „czarnych barwach”. Nie muszę chyba pisać, jak to wpływało destrukcyjnie na mnie i moje życie. Już nie wspomnę o moim dziecku, czy partnerze..
Czasami miewam stany depresyjne, jak każdy człowiek, ale nie zwykłam stać biernie i przyglądać się temu wszystkiemu przez długi czas..
W pewnym momencie powiedziałam DOŚĆ.
Wzięłam się w garść, bo nie chciałam tracić kontroli nad swoim życiem.
Dlatego powstał i w takich sytuacjach go wykorzystuję. I nadal będę zmieniać, poprawiać, bo to mój PLAN AWARYJNY.
Co takiego robię, kiedy mam dość?
Po pierwsze..
Daję sobie czas. Mam w sobie zgodę na ten stan. Daję sobie przyzwolenie na gorszy okres, lecz wiem, że on MUSI minąć. Leżę i czekam, siedzę i czekam, aż problemy zaczną się powoli same rozwiązywać. Nie mam na wszystko sama wpływu, mogę poprosić o pomoc. Lecz i tak, muszę to przetrwać. Staram nie robić sobie wyrzutów sumienia. Staram się mówić, że dam sobie radę, a nie że mój świat się zaraz zawali.
Po drugie..
Nie robię NIC, poza tym co muszę. Nie dokładam sobie zajęć, obowiązków, niektóre rzeczy deleguję, oddaję dalej. Tych obowiązków co muszę, co powinnam, koniecznych i tak mam mnóstwo. Wszelkie rzeczy, które mogę zrobić w innym czasie – odkładam. Nie robię dalekosiężnych planów, nie wymyślam nowych. Czekam… I niezbyt pachnę 😉 (Żart 🙂 )
Dom, to moja oaza. Staram się, aby problemy, które akurat mam (które wspólnie przechodzimy), nie odbijały się na naszym dziecku, na relacji też z partnerem. Jestem mniej aktywna. Ale staram się choć raz na jakiś czas zjeść wspólny posiłek, porozmawiać, obejrzeć coś wspólnie w tv. Staram się nie zamykać w sobie i nie izolować. Proszę jedynie, by reszta domowników dawała więcej z siebie i więcej pomagała, bo ja nie jestem w stanie ich obsłużyć.
Po trzecie..
Wszyscy wiedzą. I domownicy, i rodzina, i w pracy – że mam gorszy czas. Proszę o mniejszy kontakt, tylko w sprawach niecierpiących zwłoki. Liczę na wyrozumiałość i o nią proszę. Nie biorę się za porządki w domu, nie zrywam się i nie robię wszystkiego na tzw. „tip-top”. Często proszę o pomoc partnera, rodzinę.
Po czwarte..
Całkowicie – staram się eliminować kontakty z ludźmi w podobnym stanie emocjonalnym, jak ja.
Z osobami, z którymi nie mam dobrego kontaktu, ja ich po prostu nie lubię, drażnią mnie, denerwują – żegnam. Krótko mówiąc wszystkich tych, którzy wywołują we mnie złe emocje. Nie odbieram od nich telefonów, nie odpisuję na wiadomości, „odklikuję, że lubię ich osoby na Facebooku”. Jest to dobry czas na czystkę wokół mnie. Dosłownie. Czyszczę przestrzeń wokół siebie. Jak to pomaga… 🙂
Po piąte..
Mam kontakt i spotykam się tylko z ludźmi, którzy wywołują we mnie dobre emocje. Otrzymuję kwiaty, dobre słowo, uśmiechy, szczęście i radość.
Tacy ludzie dają mi mnóstwo przyjaznej energii, której mi w tym momencie bardzo brakuje. Oglądam skecze w tv, rozmawiam tylko o pozytywnych rzeczach, o wakacjach, o życiu. Kocham. Otaczam się ludźmi, którym na mnie zależy, troszczą się o mnie, interesują się co się ze mną dzieje, jak się czuję, czy czegoś nie potrzebuję, czy jestem bezpieczna. Dbają o mnie. Nie jestem i nie czuję się sama. To bardzo ważne, dla mnie!
Nie wstydzę się też prosić o pomoc. Kiedyś robiłam bardzo dużooo (i za dużooo) rzeczy sama. Nie prosiłam, „bo po co?” Bzdura. Bliscy, czy znajomi nie wiedzą niejednokrotnie, że czegoś potrzebuję – do czasu, kiedy im tego sama nie powiem. Po co tracić czas na domyślaniu się. Najlepsze są konkrety. Po co sobie życie komplikować?
Po szóste..
Staram się więcej spać. Sen jest istotny. Moje wyczerpanie wzięło się również z tego, że mało spałam, zarywałam noce wstając do córki (bardo często budzi się i płacze w nocy), a rano – skoro świt – wstawałam do pracy.
Niewyspana jestem już od ok 2 lat; ale jeśli nie pójdę spać ok 22.30-23ej, rano jestem dosłownie, jak zombi. Pomimo tego, że wstaje po kilka razy w ciągu nocy, kłaść się muszę o stałej porze, bo inaczej jestem zmęczona, niewyspana. Nawet jeśli śpię dłużej.
Wieczorem pamiętam też o zmianie koloru ekranu światła w telefonie – na żółty, i taki manewr rzeczywiście przynosi skutek. Zdaję sobie sprawę, że powinnam zrezygnować z patrzenia w ekran – tuż przed snem, ale… Nie daję rady. Za dużo spraw mam na głowie.
Po siódme..
Bardzo przywiązuję uwagę do suplementacji. Szczególnie do wit. B, C, D, potasu i magnezu.
Dlaczego?
Okazuje się, że ciągle mam niedobory wit. D. Pomimo ekspozycji na słońce w ubiegłym roku, wskaźnik wciąż jest zbyt niski, by można byłoby go zaakceptować. Niestety, witaminy tej nie da się pozyskać z pożywienia, ale musimy mieć jej spore zasoby w organizmie.
Niedobór powoduje nieprawidłowe wchłanianie fosforu i wapnia w kościach, a to nasila skłonność do infekcji, chorób autoimmunologicznych (RZS), udaru mózgu, jest też zwiększone ryzyko zawału serca, jest większa zapadalność na nowotwory (o nieeee..), występują zaburzenia gospodarki węglowodanowo-tłuszczowej (cukrzyca, insulinooporność), nasileniem demineralizacji kości, itp.
W przypadku niedoboru magnezu odczujesz to też – na pewno. Dowiesz się o deficycie kiedy zauważysz – drganie powieki, skurczami mięśni (np. w nocy nóg – łydek), bólami głowy (takimi aż migrenowymi), trudnościami w zapamiętywaniu, brakiem koncentracji, czy problemami ze snem.
Po ósme..
Niesamowicie dobrą energię czerpię od Ciebie, mój czytelniku. Pisanie bloga, prowadzenie fp na Facebooku, to najlepsza decyzja uzdrawiająca, jaką podjęłam w ostatnich latach.
Szczerze… Nie planowałam tego. Jednak to daje mi energię, siłę, kopa do działania. Chce mi się chcieć 🙂
Kocham, to co robię i mam ogromną satysfakcję z tego. Dziękuję :*
Cześć! Jestem współautorką tego bloga i bardzo się cieszę, że tu jesteś!
Kim jestem?
Szczęśliwą mamą. Miłośniczką Toskanii. Blogerką z przyjemności, z zamiłowania. Pasjonatką zdrowego stylu życia, szeroko rozumianej – naturalnej pielęgnacji całego ciała. Kobietą dbającą o własne słowa, myśli i duszę. Żyjącą zgodnie z zasadą – „Wszystko do nas wraca”.
Zdrowy styl życia to moim zdaniem nie tylko zdrowa dieta (choć ma kluczowe znaczenie), aktywność fizyczna (też joga), odpoczynek, medytacja, odpowiednia ilość snu, zażywanie suplementów, ale również codzienne nawyki, które bardzo decydującą o jakości naszego życia.
Zdrowy styl życia to też pielęgnacja i stosowanie dobrych, naturalnych kosmetyków. A także codzienne dążenie do stawania się lepszą wersją samego siebie.
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań.
Zostaw ślad po sobie 🙂
One thought on “Załamanie. Sposób na doła.”
Comments are closed.